Kot bengalski

Jestem miłośniczką kotów, kociarą od najmłodszych lat. W domu zawsze były koty – dorosłe przybłędy, młode znajdy, a także ich potomstwo po marcowych harcach. Głównie przychodziły do nas dachowce, które chętnie korzystały ze wsparcia ludzi. Nie pogardziły pełną miską, ciepłym kątem w zimie czy spokojnym ogródkiem, w którym można się wyłożyć w słońcu i zasnąć bez obawy, że coś lub ktoś je pogoni. Moje 25-letnie „doświadczenie” z dachowcami, pozwoliło mi sądzić, że o kotach wiem o wiele więcej niż zakłada średnia statystyczna – no bo w końcu przez nasz dom przewinęły się tabuny kotów, a ja nawet koci poród odbierałam. Zatem, cóż więcej mogło mnie zaskoczyć?

Historia Niny….. kotki bengalskiej

Nina trafiła do mnie z hodowli w wieku 3ms. Gdy tylko otworzyłam drzwi od domu, kotka wzięła rozpęd i z impetem, waląc na oślep przez siebie, przebiegła korytarz po czym wpadła do łazienki i jednym susem wskoczyła do wanny. Rozbawiło mnie to ale nie przykuło mojej uwagi. Bądź co bądź – nowe miejsce, nowi ludzie, a kot przecież potrafi wysoko skakać, nic zatem dziwnego;)

Kot bengalski jest skoczny

W kolejnych dniach kotka dawała popis swoich umiejętności akrobatycznych. Trzeba przyznać, że rasa bengalska znana jest ze swojej żywiołowości.

– Ale żeby aż tak?! Przecież małe koty potrzebują snu. Pobiegają 20-30minut i się układają do spanka.

Nina obaliła pierwszą regułę o małych kotkach. Maluch był nadaktywny i ciągle skakał … dosłownie na wszystko, a im wyżej można było się wspiąć tym lepiej! Nina wyznawała zasadę: co nie doskoczę, to się dowspinam. Przy czym skakać mogła bardzo długo, przeplatając to gonieniem w te i wewte oraz dość charakterystycznym dla bengali głośnym miauczeniem. Dopiero po około godzinie, lekko zmęczona kładła się prostując przednie i tylne łapy. Po 20 minutach drzemki, często przy swojej ulubionej zabawce, była gotowa na kolejne „skoki wzwyż”, „sprinty” i lekcje śpiewu”.

Kot bengalski ma delikatny żołądek

Przy znacznym wydatku energetycznym w ciągu dnia, maluch miał nieposkromiony apetyt. Odgłos otwierającej się lodówki, budził ją z najgłębszego snu. Miałam wrażenie, że moja kotka najszczęśliwsza jest gdy je. Zawsze była tak zajęta pucowaniem michy, że można ją było głaskać do woli, choć normalnie nie należy do przytulasów. Bardzo szybko zrozumiałam, że mogłaby siedzieć przy misce cały dzień i radośnie ruszać mordką. Dlatego niemal od początku trzeba było wydzielać jej jedzenie. Karmienie małymi lecz częstymi porcjami wydawało się najlepszym rozwiązaniem.

Niestety mimo ściśle odliczonych wagowo porcji u Niny pojawiały się luźne kupki, co w niektóre dni bardziej nawet przypominało biegunkę. Zdarzało się, że Nina krótko po zjedzeniu posiłku biegła do kuwety. Podawanie jej probiotyków nie pomagało. Środki od weterynarza działały tylko na chwilę. Wkrótce w stolcu dało się zauważyć krew. Nina trafiła jednocześnie do 2 różnych weterynarzy, którzy wykonali jej badania pod kątem pasożytów, pierwotniaków, stopnia trawienia tłuszczy. I to ostatnie było strzałem w 10. Nina źle trawiła to co zjadła, a utrzymująca się biegunka spowodowała z czasem osłabienie naczyń krwionośnych w jelicie. Tłumaczyło to jej wielki apetyt i łapczywość przy jedzeniu (jej wysoka aktywność również nie była bez znaczenia – powodowała szybkie spalanie kalorii, a więc i zapotrzebowanie na nowe).

Ninę trzeba było szybko przestawić na żywienie domowe. Oczywiście rezultaty nie były widoczne od razu. Pierwszym pozytywnym objawem było zmniejszenie ilości wizyt w kuwecie, z 4 do 2 w ciągu dnia.

Kot bengalski da się wytresować

To, że koty są inteligentne (po swojemu), to nie nowość dla właścicieli tych futrzaków. Są sprytne i dobrze wiedzą jak się zakręcić by wyjść na swoje. Co do tresowania ich.. no cóż, jedyne na co reagowali poprzednicy Niny to kici kici.

Nina aportuje, zna komendy: siad, leżeć, łapka, druga łapka, przybij piątkę, poproś, daj głos, nie wolno. Dodatkowo chodzi na smyczy. Ku mojemu smutkowi robi też rzeczy, których jej nie uczyłam… otwiera sobie szuflady i drzwi oraz budzi mnie rano klepiąc łapką po mojej twarzy.

Bengal jest uparty

Kolejną prawdą o kotach jest ich indywidualizm. Z czasów dachowców w moim domu, wydawało mi się, że koci upór można pokonać, w końcu z dachowcami szło mi dobrze i szybko wiedziały kto tu ma ostatnie zdanie.

W przypadku Niny, to tak nie działa. Nina jak się uprze, to się uprze. Trzeba ją odciągać, odwracać jej uwagę, czasem drastycznie zamknąć na kilka minut w koszyku. Mój bengal jest uparty do granic niemożliwości, a jej upartość podsyca ciekawość (również charakterystyczna cecha tej rasy)

c.d.n.

BRAK KOMENTARZY

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Exit mobile version